Chudłam trzy dekagramy dziennie, jeden kilogram miesięcznie przez 16 miesięcy.
Razem zrzuciłam 16,5 kg. Nic wielkiego, spektakularnego. Nie nadaje się na FB z tytułem „10 kg w 2 miesiące”, aby dostać kilkaset komentarzy, lajków, gratulacji. Zwykle myśląc o zmianie oczekujemy szybkich, najlepiej natychmiastowych efektów. Mimo, że lekarze, dietetycy tłumaczą rozsądnie, że jeśli tyjemy przez długi czas, to proces chudnięcia nie może być krótki. Doświadczymy efektu jojo, a nasz organizm będzie chciał odreagować stres związany z licznymi wyrzeczeniami.
Dlaczego w ogóle chciałam coś zrobić z moim sposobem jedzenia?
Przez lata myślałam, że jeśli jem produkty przyzwoitej jakości, nie jestem bardzo otyła (ważyłam 84,5 kg, BMI 31 czyli otyłość I stopnia), to nie jest źle. Do tego zawsze czułam się dobrze, nie miałam żadnych dolegliwości, byłam sprawna, od prawie dwóch lat ćwiczyłam karate. Przyznaję, że nie przypisywałam jedzeniu ważnego wpływu na życie i zdrowie. Liczyłam, że jakoś to będzie, że zawsze mam czas aby zrzucić zbędne kilogramy. Ale ciągle nie było dobrego momentu.
Moim głównym problemem, jak większości osób z nadwagą, było podjadanie.
Te drobne kęsy orzeszków, sera, czekoladek. Niby nic a z perspektywy wiem, że były to duże ilości kalorii.
Kolejna sprawa to fakt, że nie dostrzegamy w lustrze zmian w sylwetce bo jesteśmy do siebie przyzwyczajeni. Oglądając programy o osobach z anoreksją, dziwimy się, że można mieć tak bardzo zniekształcony obraz siebie. Niestety dotyczy to każdego z nas. Dopiero jak zobaczymy się na zdjęciu, wrócimy do fotografii z podróży sprzed lat, możemy dostrzec różnicę w wyglądzie.
Mimo, że moja ukochana Mama zmarła na powikłania cukrzycy (niewydolność nerek) w bardzo młodym wieku (46 lat) a ja miałam cukrzycę w ciąży, to odkładałam moment decyzji na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Jak więc się zaczęło?
Wszystkiemu „winna” była moja Bratowa, osoba o szerokich horyzontach. To ona poszukiwała informacji na temat insulinooporności, którą miałam. Przez długi czas sugerowała mi, abym rozpoczęła pracę z psychodietetyczką. Sama korzystała z jej usług.
Co to insulinooporność?
Za wikipedią – zaburzenie polegające na zmniejszeniu wrażliwości mięśni, tkanki tłuszczowej, wątroby oraz innych tkanek organizmu na insulinę. Jest to zaburzenie metaboliczne, w którym dochodzi do zmniejszenia wrażliwości tkanek na działanie insuliny mimo jej prawidłowego lub podwyższonego poziomu we krwi. Oznacza to, że organizm nie potrafi sobie poradzić z insuliną produkowaną przez trzustkę, więc nie może ona spełniać swojej funkcji. Obniżona wrażliwość działania insuliny na tkanki jest przyczyną podwyższonego stężenia glukozy we krwi, co jest kompensowane zwiększoną produkcją insuliny przez trzustkę. Hiperinsulinemia, czyli nadmierny wyrzut insuliny zwykle występujący po posiłku, pomaga utrzymać przez jakiś czas poziom glukozy na prawidłowym poziomie, ale częste nadmierne wyrzuty insuliny, zwiększają insulinooporność.
Najgorsze w insulinooporności, potem cukrzycy,
jest to, że naprawdę całe lata możemy nie odczuwać praktycznie żadnych spektakularnych skutków tych dolegliwości. W naszym szybkim życiu możemy być przecież zmęczeni, rozdrażnieni, czy senni z wielu powodów. Dlatego cukrzyca nazywana jest cichym zabójcą
I tak pewnego pięknego dnia 27.12.2020 r. usiadłam przed komputerem i zaczęłam rozmowę z uroczą, szczupłą blondynką, psychodietetyczką Martą Turczyńską.
Początek był ciężki… Szczerze…, zgodnie z prawdą powiedziałam jej, że jestem tu bo… Sabina (Bratowa) mi kazała… Taka była prawda.
Na szczęście pani Marta to doświadczona dietetyczka i nie zdołałam jej zniechęcić. Poleciła mi zrobienie kluczowego zadania – DLACZEGO CHCĘ TO ZROBIĆ? Mimo, że parę lat wcześniej przez pewien czas chodziłam do dietetyczki, po raz pierwszy spotkałam się z takim podejściem i jak się niebawem okazało, absolutnie słusznym. Moja lista – Po co? – miała 12 punktów. Przeplatałam w niej miłość, życie, Męża, Syna, Przyjaciół, Nowy Jork, Japonię, karate. Ta lista dała mi siłę i motywację na początku. Kazała podjąć decyzję, że to JA chcę coś zmienić, zrobić, że kocham siebie i moich bliskich tak bardzo, że chcę trochę pożyć w zdrowiu i sprawności fizycznej i psychicznej (kolejność dowolna).
Ważną Osobą w mojej historii jest Renata, która poleciła mi (zawsze słucham Renaty bo to mądra kobieta!)
przeczytać pewną książkę, która zmieniła mi światopogląd w kwestii jedzenia. „Nowoczesne zasady odżywiania” (autorzy T. Colin Campbell i Thomas M. Cambell II) to pozycja odwołująca się do ogromnej ilości badań naukowych na dużych grupach osób w wielu krajach świata. Zachęcam do lektury, choćby po to, aby się z nią zgodzić lub nie. Tak więc ja, do tej pory mięsożerca, zaczęłam żywić się głównie i przede wszystkim roślinami. Zdarza mi się sięgnąć po mięso, ale niezbyt często. Poza tym jedzenie roślin daje tą korzyść, że trzeba jej jeść dość wolno, co powoduje, że można łatwiej zaspokoić głód.
Najtrudniej mi było odzwyczaić się od podjadania.
Jak to? Nie mogę sięgać po jedzenie kiedy mam ochotę? To jak ograniczenie wolności Zrozumiałam jednak, że nie ma innego wyjścia. Jem o ustalonych porach, a pomiędzy jedynie woda, herbata i czarna kawa.
Rozpisane przez panią Martę posiłki pozwoliły mi rozpocząć nawiązanie kontaktu z moim organizmem. Zwykle było tak, że jadłam raczej regularnie, ale obce mi było uczucie głodu. Sama myśl o nim była stresująca, sięgałam więc po jedzenie z wyprzedzeniem. Staram się myśleć o moich jedzeniu jak o stylu życia (tak wiem, modne pojęcie) a nie jak o diecie. Chcę tak już zawsze. Cztery posiłki dziennie, co mniej więcej 4 godziny. Dobrze zbilansowane, mimo, że tego ciągle się uczę. Jeśli jestem głodna wcześniej niż o ustalonej porze to albo posiłek był na mały albo… to tylko pragnienie
Obowiązkową lekturą w insulinooporności wg mnie jest oczywiście „Insulinooporność – zdrowa dieta, zdrowe życie” Dominiki Musiałowskiej.
To na początek, bo potem kilka innych pozycji Dominiki Musiałowskiej napisanych z Magdaleną Makarowską rozwijających temat i ułatwiającym życie: przepisy na szybkie dania itd. Przy okazji chylę czoła przed paniami, ich wkład w szerzenie wiedzy na temat insulinooporności jest ogromny. Założona przez nie Fundacja Insulinooporność zajmuje się bezcenną edukacją. Książki, znakomity, merytoryczny profil na FB pomogły wielu osobom.
Na koniec chciałam się podzielić myślami, które pomagają mi każdego dnia dbać o siebie.
- Pan Bóg dał mi życie i chcę o siebie dbać,
- jem aby żyć, a nie jak do tej pory żyję aby jeść
- ważny jest każdy posiłek, każdy dzień,
- jeśli coś mi nie wyjdzie w ciągu dnia (grzeszek), poprawiam się już przy następnym posiłku,
- jeśli nie chce mi się iść na karate, wiem, że muszę iść koniecznie, bo potem będę zadowolona i zrelaksowana,
- jeden „grzeszek” nie wpływa na moje życie,
- tłuszcz jest lekki – utrata 1 kg tłuszczu to duża zmiana w obwodach,
- chcę długo i dobrze żyć,
- jestem potrzebna bliskim,
- mam dużo do zaoferowania innym,
- mam dużo do zrobienia w życiu.
Wiele zawdzięczam Bliskim, Rodzinie i Przyjaciołom. Wspierają mnie w pracy nad sobą. Mam też potrzebę odwdzięczania się innym za moją przemianę.
I wierzcie, że utrata 16 kg to oczywiście sukces (może bardziej radość),
to widać – mniejsze ubrania, lepsza sylwetka. Ważniejsze jednak jest to, że mam potrzebę starania się każdego dnia, co nie jest łatwe. Jestem człowiekiem, mam lepsze i gorsze dni.
Jak spotykam kogoś, kto może mieć problemy związane z insulinoopornością, staram się sprawdzić czy mogę coś dla niego zrobić. Jako, że to bardzo delikatna materia, zwykle opowiadam o sobie. Ostatnio udało mi się zainspirować do poszukiwań pewną uroczą Osobę i wiem, że bez wielkiego wysiłku (bo przez lata jadła za mało!) zrzuciła 10 kg. Z radością będę obserwować dalsze postępy. Motywacja jest najważniejsza a jest naprawdę ogromna.
Jeśli chcecie do mnie napisać to chętnie przeczytam.
Śmieję się, że mogłabym obsługiwać infolinię pt. ZANIM zgrzeszysz (podjesz) zadzwoń do mnie Najfajniejsze jest to, że my ludzie mamy bardzo podobne problemy. Walczę ze stereotypowym pojęciem, że nadwaga to zawsze wyłącznie wina
i problem osoby, która ją ma. A to nie jest prawdą. Na FB insulinoopornych przynajmniej jedna na trzy rady jak ktoś nie może schudnąć a robi wszystko dobrze brzmi: „jesz za mało”, twój organizm jest
w trybie „głodzą mnie” i zwalnia metabolizm przygotowując się na gorsze czasy.
Zapraszam do lektury i komentarzy nie tylko kobiety, żony, matki ale także mężczyzn, ojców, synów.
Zauważyłam, że nadwagę (otyłość) mężczyzn często traktuje się inaczej niż dodatkowe kilogramy u płci pięknej. Faceci są „postawni, mają solidną budowę, są dobrze zbudowani”. Tłuszcz trzewny to ten sam tłuszcz u nas i u was panowie. Kochamy Was i chcemy, abyście długo i szczęśliwie żyli, dlatego dbajcie o siebie, ruszajcie się regularnie.
Byliście dzielni, jeśli przeczytaliście do końca Dziękuję
Jeśli masz swoją historię i chcesz się nią podzielić, napisz do nas, chętnie ją opublikujemy. Jeśli razem możemy zainspirować chociaż jedną osobę do zmiany to WARTO.
Ważne linki:
Marta Turczyńska – psychodietetyk https://dietopozytywna.pl/
https://www.facebook.com/insulinooporni
Nowoczesne zasady odżywiania – Campbell II Thomas M. | Ebook Sklep EMPIK.COM
pyszna kuchnia wegetariańska i wegańska w Bielsku-Białej
Poniżej zdjęcia:
styczeń 2020 – 84,5 kg
maj 2021 – 68 kg